Recenzje kulturalne

Babygirl – Recenzja okiem kinkowej pary

Klatka z traileru promocyjnego filmu Babygirl przedstawiająca dwie osoby (kobietę i mężczyznę) zbliżonych do siebie twarzami.

Babygirl to thriller erotyczny, który niedawno trafił na ekrany polskich kin. Film wzbudza mieszane emocje wśród widzów, choć otrzymuje pochwały od wielu edukatorów seksualnych i dziennikarzy. Czy film rzeczywiście przedstawia konsensualną relację i realistyczną stronę BDSM, czy może kolejny raz nie udało się przenieść kinku na język kina?

Jako osoby z pewnym doświadczeniem w tej tematyce postanowiłyśmy to sprawdzić. Prowadzę sklep erotyczny, a BDSM jest ważnym elementem mojego życia intymnego od czterech lat. Moja partnerka ma jeszcze większe doświadczenie – zarówno w związkach, gdzie kink był jedynie elementem sypialnianym, jak i w tych, gdzie dominacja i uległość stanowiły podstawę relacji.

W niedzielny wieczór podjęłyśmy impulsywną decyzję: idziemy na „Babygirl”! Nie liczyłyśmy na wiele, chociaż miałam drobną nadzieję, że nie będzie tak źle. Film wyszedł w końcu spod ręki studia A24, które podejmuje wyzwania i realizuje odważne pomysły – często w świetnym stylu – ale zdecydowanie nie tym razem. 

Niby thriller, ale bez napięcia

Film Babygirl miał być nawiązaniem do erotycznych thrillerów lat 90’, tylko że z perspektywy kobiety. Jednak fabuła wpadła w inny utarty już schemat. Główna bohaterka, Romy, to bizneswoman, która nie czuje się spełniona w małżeństwie. Ma delikatnego męża, wredne dzieci i jest przemęczona pracą. Poznaje młodego, silnego mężczyznę – Samuela, z którym rozpoczyna romans. Napięcie miało polegać na tym, jak bardzo jej życie wisi na włosku, gdyby jej romans wyszedłby na jaw. Tylko że… nic się nie dzieje. Konsekwencje wydarzeń nie są odczuwalne, ani w jej życiu rodzinnym, ani zawodowym.

Reżyserka i scenarzystka filmu ewidentnie wzięła sobie do serca zasadę „show, don’t tell” („nie opowiadaj, pokaż”) – jednak jej nadużywanie pozostawia widza zagubionego o czym jest film, jak go czytać i na czym się skupić. 

Kobiecy OrgazmTM

W recenzjach spotkałam się z opiniami, że to film o prawie do kobiecego orgazmu. Jednak w 2025 roku narracja Babygirl wydaje się cofnięta do lat 90., zanim Seks w Wielkim Mieście zrewolucjonizował sposób mówienia o kobiecej przyjemności.

Komunikacja między bohaterami jest chaotyczna i frustrująca. Choć trudności w rozmowach mogłyby budować napięcie, brakuje tu jakiejkolwiek ewolucji. Jest to wyjątkowo bolesne do oglądania w zderzeniu z kinkową tematyką, gdzie komunikacja i porozumienie jest kluczowe.

Kink o Smaku Wanilii

Główne pytanie na jakie chciałyśmy znać odpowiedź to, jak „Babygirl” przedstawia BDSM? Odpowiedź: nijak. Kink jest tu jedynie powierzchownym motywem. Relacja między Romy i Samuelem nie ma zbyt wiele wspólnego z dynamiką D/s (dominacja-uległość). 

Jeżeli patrzeć na film w kontekście nierówności siły – faktycznie aspekt kinkowy pasowałby tutaj świetnie – w końcu pozwalałby na subwersje siły między starszą, bogatą kobietą a dużo młodszym, biednym chłopakiem. Jednak ciężko mówić o transferze tej siły (power-exchange).

W kinkowym power-exchange podstawą jest komunikacja, uzgodnienie granic, limitów, opieka i odpowiedzialność. Oddanie kontroli części swojego życia drugiej osobie nie może być czymś impulsywnym i wymaga często długich i głębokich negocjacji. Bycie osobą dominującą w relacji D/s to nie tylko posiadanie kontroli – to także głęboka odpowiedzialność za stan drugiej osoby, w całości oparta na zaufaniu. Blackmail czy zastraszanie, jak ukazane w filmie, może być częścią takiej dynamiki i kinkiem samym w sobie, ale wymaga również ustalenia odpowiednich granic, safewordów i wcześniejszego zaplanowania jakie będą jego możliwe konsekwencje. W społeczności BDSMowej również amoralnie patrzy się na wszelkiego rodzaju blackmail play, który mógłby zagrozić stabilności drugiej osoby – jak zwolenienie z pracy, rozpad innych relacji, utrata dachu nad głową.

W filmie, Romy wydaje się być cały czas poza jakąkolwiek kontrolą nad swoim życiem i tym, co się w nim dzieje. Samuel, choć mówi jej co robić, tak naprawdę nie ma panowania nad sceną. Samuel w większości scen jest nerwowy, niezorganizowany, nie wiedzący, co robić ani jakie są oczekiwania Romy wobec niego. Jego idea przejęcia kontroli nad drugą osobą polega na zastraszaniu i konsekwentnym łamaniem kolejnych granic. W ukazanej dynamice nie ma nic konsensualnego.

Samuel nie jest dominującym z całym pokojem zabaw i latami doświadczenia na karku jak Dorian Gray – nie, Samuel wydaje się mieć doświadczenie, wygląd i charyzmę brytyjskiego dresa. W zamyśle mamy nie zwracać uwagi na jego wygląd czy charyzmę, Romy była tak spragniona spełnienia swojej fantazji, że każdy mógłby zająć to miejsce. Jednak jest to trudne do kupienia widzom. Jak mając dosłownie Antonio Banderasa w domu, Nicole Kidman zainteresowała się wrednym, brytyjskim dresem? 

Scena pierwszego zbliżenia między Samuelem a Romy w motelu, choć będąca najbardziej erotycznym elementem filmu, trudno mówić tutaj o konsensualnej dominacji. Można dopatrywać się elementów consensual non-consent – tylko czy na pewno to tutaj widzimy? Wszystko do tej pory co było ukazane na filmie nie wskazuje na to aby Romy wyraziła zgodę na takie zachowania wcześniej – a wręcz przeciwnie – próbując uciec z motelu, mówiąc “nie” i “stop” wielokrotnie zarówno podczas sceny jak i wiele razy przed nią. Babygirl staje się mniej filmem o BDSM-owej relacji, raczej pastiszem BDSMowych pojęć i motywów.

Consensual non-consent w BDSM to rodzaj scenariusza, który imituje sytuację, w jakiej dzieją się rzeczy wbrew woli drugiej osoby. Może wyglądać on nawet jak omawiana scena, jednak wymaga to wcześniejszego zaplanowania i wypracowanej już synergii między osobą dominującą a uległą. Taki play może w każdym momencie pójść w złą stronę i przerodzić się w coś niekonsensualnego, a zadaniem osoby dominującej będzie ten moment wyczuć i zakończyć scenę. BDSM nie powinien nigdy być czymś traumatyzującym lub służyć do desentyzacji istniejących traum. Do takich właśnie zabaw zostały stworzone safewordy – umówione hasło między osobami, które oznacza natychmiastowy koniec w razie awaryjnej sytuacji.

Czy Kobieca Uległość Kłóci się z Feminizmem?

Nicole Kidman w roli Romy zdecydowanie grała jak w thrillerze – jej postać stawała się coraz bardziej wystraszona, bez poczucia stabilności, podskakiwała na każde puknięcie do drzwi. To tym bardziej nadaje nieprzyjemnego posmaku jakbyśmy obserwowali jednak relacje zabarwioną przemocą, a nie jak film jest reklamowany, że w pełni konsensualną.

Wraz z rozwojem jej relacji z Samuelem, Romy czuje się coraz gorzej, wystraszona, nie na miejscu – zarówno gdy jest obok jak i gdy go nie ma. Możliwość spełnienia fantazji o oddaniu kontroli, zamiast spełnić jakąś jej potrzebę, zdaje się ją destabilizować, utwierdzając w przekonaniu, że nie pasuje ani do roli żony, ani silnej bizneswoman.

Motyw silna CEO kobieta ulega młodemu Dominującemu jednocześnie stawiając pod znakiem zapytania feminizm, jest oklepany w pornografii. Szkoda, że mając uwagę widza na dłużej niż porno, film nie pozwolił na pokazanie jak w kinkowej relacji Romy mogłaby osiągnąć więcej spokoju i stabilności niż w jej codziennym zapracowanym życiu.

Niepokojącym dodatkiem do sytuacji Romy, są sceny gdy raz za razem inne żeńskie postacie starają się jej pomóc. Ona za każdym razem jednak to odrzuca lub zdaje się nie zauważać, i brnie w relacje z Samuelem tak długo jak to tylko możliwe.

Obrazuje to jednak coś, co jest jedną z realnych pobudek osób wchodzących w świat BDSM aby być w bardziej uległych rolach/być z bardziej dominującymi partnerami – chęć własnej autodestrukcji. Tutaj wprawny dominujący albo odmówiłby zabawy z taką osobą, albo postawił wyraźne zasady dla jej bezpieczeństwa. Jednak Samuel jedyną zasadę jaką stawia to “rób wszystko co ci powiem, inaczej zniszczę ci życie”, a wszystkie granice jakie Romy stawia przed nim, on notorycznie łamie.

Uległość, choć jest czymś, czego Romy pragnie, film zdaje się przedstawiać że jest czymś, do czego kobieta musi być złamana. W kulminacji absurdu filmu Samuel wyśmiewa podejście męża Romy do seksualności za staroświeckie. Za to jakby świat stanął na głowie, to nowe spojrzenie na seksualność spełnia się w “ona nie wie czego chce, mężczyzna wie lepiej”.

Podsumowanie

Jeżeli szukacie szybkiej podpowiedzi, czy warto pójść do kina na Babygirl – nie warto. Jeżeli zastanawiacie się czy Babygirl odpowiednio ukazuje relacje D/s i dynamikę BDSM – niestety nie. 

Babygirl nie jest thrillerem ani erotykiem – oprócz znaków zapytania i śmiechów na sali, nie wzbudzał żadnych emocji. Jest studium postaci kobiety CEO w średnim wieku, ale chaos narracyjny odbiera przyjemność oglądania. A kink – choć mógł dodać czegoś ciekawego do dyskusji na temat nierówności sił, rolach płciowych w łóżku i pracy; stał się tylko stuntem marketingowym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *